piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział X i ostatni: Llevamé donde estés, llevamé.



- Anto, wstawaj ciężarówo! Podnoś ten wielki brzuch! - krzyczała rozweselona Shakira - Dzisiaj twój ślub!
Ten fakt zaczynał mnie motywować i powoli, ze względu na wielkiego-małego Thiago podniosłam się z łóżka. Przy tym przypominając sobie pewną wrześniową sobotę, kiedy również obudziłam się dzięki słowom 'wychodzisz za mąż'. Jednak w zupełnie innej sytuacji, a uwagę trzeba zwrócić także na to, że wówczas te słowa krążyły jedynie po mojej głowie, kiedy po tym jak w sposób niesłowny wyznaliśmy sobie z Lionelem, że się kochamy. Obudziłam się obok niego i trochę zbyt późno i wystartowałam do domu, by przygotować się do złożenia przysięgi małżeńskiej mężczyźnie, który robił wszystko, by zrujnować moje życie. Wróć, wtedy miałam przygotować się do ucieczki sprzed ołtarza, bo tę decyzję podjęłam jeszcze w domu Messiego. Dzisiaj nie muszę podejmować żadnych decyzji, ponieważ jestem całkowicie pewna co do niej już od ślubu z Jordim.
- Za tydzień czeka cię to samo. - uśmiechnęłam się zakładając szlafrok.
- W takim razie chyba przenocuję u Danielli.
- Tylko nie to, nie chciałabym żeby w nocy nałożyła ci tonę tapety 'żebyś ładnie wyglądała na własnym ślubie' - zaśmiałyśmy się.
Po zjedzonym śniadaniu wsiadłyśmy do taksówki i pojechałyśmy do najlepszej, a na pewno najdroższej kosmetyczki w Katalonii, gdzie zażyczyłam sobie jedynie delikatnego makijażu. Ani ja, ani mój przyszły mąż nie lubimy gdy się maluję.
- I co mi z tego makijażu, skoro szlag go zaraz trafi. - powtarzałam w drodze do fryzjerki, zatrzymując łzy wzruszenia.
Nie powinnam o tym w ogóle myśleć, ale wciąż przed oczami miałam dzień ślubu z Jordim. Także dzień wypadku Leo i szpital, w którym leżał. Rozprawę Jordiego, oświadczyny, święta w Rosario, każdy poranek, każdy wieczór i każdą godzinę spędzoną z miłością mojego życia. Każdy koncert i film, na który mnie zabrał. Nawet to. Tyle razem przeszliśmy w tak krótkim czasie. Jednak najbardziej jestem mu wdzięczna za to, że odmienił moje życie na lepsze, choć nie było to takie łatwe. Stąd łzy tak potężne, że nie udało mi się ich zatrzymać.
- Już mi się tutaj tak nie wzruszaj, popłaczemy na ślubie. - przytuliła mnie Shakira - Teraz wio do fryzjera. - pośpieszyła mnie, zapłaciła taksówkarzowi i wyszła zaraz za mną.
Fryzjer co prawda na 90% był gejem, ale bardzo wzruszyła go historia moja i Lionela. Opowiedziałam mu ją, kiedy ten robił mi kłosa opadającego po moim ramieniu. Fryzura była piękna.
Przyłapałam Shakirę na oglądaniu sukienek ślubnych w gazecie. Miała już dawno zrobione włosy.
- Masz już swoją własną. Chodźmy zanim znajdziesz ładniejszą. - uśmiechnęłam się szeroko.
- Właściwie... za późno. - przygryzła wargę i wskazała mi suknię w magazynie.
- 50 tysięcy euro... Oszalałaś?! - nie kryłam zdziwienia, że  taka niespecjalna kreacja może kosztować aż tyle.
- Oj tam, chyba mogę zaszaleć na ten jeden, najważniejszy dzień w moim życiu.
- Tak, oczywiście, ale teraz zajmijmy się moim, bo za trzy godziny biorę ślub. - pośpieszyłam piosenkarkę.
Byłyśmy w drodze do mojego domu, bo Leo o tej porze miałbyć u Gerarda, czyli także u Shakiry. Boję się jaki tym razem garnitur założy. Były już kropki i kwiatki, może czas na jakieś zwierzątka?
Złapałam się za głowę wchodząc do salonu. Kompletnie nic nie było ruszone po wieczorze kawalerskim.
- Zabije Pique. - westchnęła cicho - O cholera! Myślisz, że oni się chociaż obudzili? - nabrała powietrza i zamknęła oczy, pewnie modląc się, żeby tak - Idź do swojej garderoby, żeby Leo cię nie zobaczył w razie czego. - puściła mi oczko.

=perspektywa Shakiry=

Ruszyłam na piętro w poszukiwaniu mojego nieudolnego narzeczonego i jego świetnego kompana. Sprawdzenie przeszło dziesięciu pokoi było męczące. Przy jedenastym poczułam w sobi instynkt mordercy, mimo że widok był rozczulający. Pique i Messi w jednym łóżku i na ich szczęście w ciuchach...
- Pique ty pacanie! Miałeś go dopilnować! Za dwie i pół godziny Messi się żeni, a ty leżysz z nim w łóżku! - uderzałam torebką w mojego narzeczonego i szybko się obudził, tak jak i Leo, który tępo na mnie spoglądał.
- Co się na mnie tak gapisz? Rusz dupę i zakładaj garnitur. Dzisiaj twój ślub, jełopie!
"Byłoby łatwiej, gdyby to faceci zachodzili w ciążę" powiedziałam cicho, gdy obydwoje wstawali z łóżka.
- Ruchy. - krzyknęłam i poklepałam Gerarda po pośladkach, gdy szedł do łazienki.
Zostawiłam ich i poszłam do garderoby Antonelli po drodze wstępujac do tej należącej do jej narzeczonego i zabrałam mu jakąś ogromną bluzę z kapturę, by Anto mogła się w niej przed nim schować.
- Pakuj sukienkę i jedziemy do mnie. Załóż to. - rzuciłam jej bluzę - Uduszę obydwóch.
- Całe szczęście, że Leo się nie maluje. - zaśmiała się,

=perspektywa Antonelli=

Do ślubu dwie godziny, za godzinne powinnam być na plaży, gdzie weźmiemy ślub, jednak o siebie się nie martwię, a o kompletnie skacowanego Leo. Mam ochotę zadzwonić do niego i przypomnieć mu, że ma dobry krem pod oczy i po jego użyciu nie będzie widać jego zmęczenia, ale nie mogę. Shakira mnie pilnuje...
- Thiago wybrał idealny moment na trening. - złapałam się za brzuch i usiadłam na sofie w ogromnej garderobie Shakiry.
- No jeszcze tego mi brakowało. Musisz to przeżyć, chyba nie boli aż tak... Trzeba założyć sukienkę, Anto! Mamy mało czasu. - westchnęła i oparła się rękoma o biodra.
- Kopa ma po tacie, ale dam radę. - uśmiechnęłam się.
Odwzajemniła uśmiech z ulgą i poszła po swoją sukienkę. W tym samym czasie otworzyłam pokrowiec od mojej sukni ślubnej i kolejny raz dzisiaj miałam chęć by usiąść i płakać ze szczęścia, ale na to będzie czas dopiero jutro. Jeszcze raz przyjrzałam się jej i westchnęłam z ulgą. Już za chwilę stanę na ślubnym kobiercu z mężczyzną mojego życia.
Weszłam do przebieralni, gdzie nałożyłam białą bieliznę i pończochy, aż w końcu, z ogromną trudnością weszłam w sukienkę. Jej góra była aksamitnie biała, a doszyty był do niej dekolt, rękawy oraz plecy z koronki w tym samym kolorze. Prosta spódnica od sukni ciągnęła się po ziemi. Spojrzałam na siebie w lustrze i szeroko się uśmiechnęłam. Zapomniałam już o kopaniu mojego synka, bo byłam zbyt zajęta. Objęłam rękoma mój ogromny ciążowy brzuch, który rósł nieprzerwanie od ośmiu miesięcy.
- Szkoda, że tego nie zobaczysz - powiedziałam cicho do Thiago.
"Czego nie zobaczę?!" zapytała głośno Shakira.
Wyszłam z przebieralni i stanęłam naprzeciw jej.
Długo nic nie mówiła, tylko się uśmiechała.
- Wyglądasz cu-do-wnie. - skwitowała, po czym mocno mnie objęła.
- A Ty mnie przyćmisz, pięknie Ci w tej sukience.
- Ładnemu we wszystkim ładnie. - zaśmiała się, a ja razem z nią.

=perspektywa Lionela=


- Znowu wszystko na mnie. Taki ze mnie pacan, a z ciebie jełop, a to one się spóźniają. - mówił do mnie Gerard.
- I ty masz za tydzień wziąć ślub... - zaśmiałem się - Shakira stoi tam, a Antonella się przede mną ukrywa, żebym zobaczył ją dopiero gdy zabrzmi marsz Mendelsona.
Gerard zaśmiał się z własnej głupoty i zapatrzył się w swoją narzeczoną.
- Zgrywam się.
- Ale z ciebie dowcipniś.
Wciąż się denerwowałem. Mam wyjść za kobietę, która już raz uciekła sprzed ołtarza. Nie sądzę, żeby dzisiaj też miała to zrobić, ale jednak to zawsze jakiś powód do zmartwień. Jestem teraz prawdopodobnienajszczęśliwszym człowiekiem na ziemii, ale przy tym ogromnie boję się, że coś pójdzie nie tak. Jak moja pobudka...
- Panie Messi, proszę stanąć przy ołtarzu. Ceremonia się rozpoczyna. - oznajmił mi ksiądz.
Jak kazał, tak zrobiłem. Na naszej prywatnej plaży zebrało się około 230 osób. Cała drużyna Barçy, Argentyny, a




ta
kże zaprzyjaźnione osoby ze sztabu szkoleniowego. Był także
 Diego Maradona, kilka kolegów
 z innych drużyn, takich jak Cristiano Ronaldo, Xabi Alonso i oczywiście Ronaldinho. Oprócz znajomych była właściwie cała moja rodzina, a także rodzina Anto. Ona nie miała innych gości niż krewni i Shakira, którą i tak bym zaprosił. Teraz wszyscy usiedli na krzesłach ułożonych po dwóch stronach dróżki z piasku usypanej białymi kwiatami, bo której w moją stronę przejdzie kobieta mojego życia i złączymy się przysięgą już na zawsze. Dopóki śmierć nas nie rozdzieli. Nagle zabrzmiał Marsz Mendelsona i w moją stronę ruszyła ona - kobieta, która zmieniła moje życie. Pozwoliła mi sprawić, by była szczęśliwa i dzięki temu ja również jestem. Przeżyliśmy tak wiele, musieliśmy walczyć z losem, przez którego kochanie siebie nawzajem stawało się torturą (ay amor es una tortura - kochanie ciebie to tortura). Przetrwaliśmy to razem i właśnie dlatego teraz tutaj jesteśmy.
- Wyglądasz przecudownie. - powiedziałem to do niej z ogromnym uśmiechem wymalowanym na twarzy.
Ona również się uśmiechała, dzięki czemu była jeszcze piękniejsza. Ksiądz nie przedłużał, jak to zwykle na ślubach w plenerze. Szybko przeszliśmy do przysięgi małżeńskiej. Shakira stojąca obok Anto już tonęła w łzach.
- Antonello Roccuzzo, czy chcesz poślubić tego oto mężczyznę Lionela Andrésa Messi Cuccittini?
- Tak. - odpowiedziała natychmiast patrząc mi w oczy.
- Lionelu Andrésie Messi Cuccittini, czy chcesz poślubić tę oto kobietę Antonellę Roccuzzo?
- Tak. - odpowiedziałem jeszcze szybciej, na co Antonella się zaśmiała.
- W takim razie, Antonello, powtarzaj za mną: Ja Antonella Roccuzzo, biorę sobie ciebie Lionelu za męża. - nakazał ksiądz.
- Ja Antonella Roccuzzo biorę sobie ciebie Lionelu Andresie Messi Cuccittini za męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską - po każdym wymienionym ślubie robiła krótką przerwę, a po policzku spływała jej druga łza - oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący w Trójcy jedyny i wszyscy święci. - uśmiechnęła się.
Ksiądz był wyraźnie zaskoczony, ponieważ miała powtarzać po nim. A ja byłem równie zaskoczony, ponieważ tak samo nauczyłem się przysięgi i to ja miałem zaskoczyć ją.
- Lionelu, powtarzaj za mną: Ja Lionel Andres Messi Cuccittini, biorę sobie ciebie Antonello za żonę.
- Ja Lionel Andres Messi Cuccittini, biorę sobie ciebie Antonello Roccuzzo za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i ucziwość - kontynuowałem z uśmiechem, kiedy łez wzruszenia Anto nie dało się zliczyć - oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący Trójcy jedyny i wszyscy święci.
- Ogłaszam was mężem i żoną. Możecie założyć obrączki. Pewnie wiecie co trzeba powiedzieć. - uśmiechnąl się ksiądz.
Pique podał nam obrączki i już po chwili jedna była na palcu mojej żony.
- Antonello, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. - pogładziłem ją po dłoni.
Na obrączkach wygrawerowane było "Leonella od 21.06.2008 na zawsze". Dzisiaj mija pięć lat odkąd się poznaliśmy. Zaraz po mnie, Antonella włożyla taki sam pierścień na mój palec.
- Lionelu, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. - uśmiechnęła się.
- Możecie się pocałować. - zakończył duchowny.
Przyciągnąłem ją do siebie i delikatnie pocałowałem. Nasze nosy stykały się i patrzyliśmy sobie w oczy.
- Kocham cię, najbardziej na świecie. - szeptałem.
- Ja ciebie też. - potwierdziła, po czym jeszcze raz się pocałowaliśmy.
Goście krzyczeli i bili brawo.



=perspektywa Antonelli=

Po pół godzinie wesela wreszcie całkiem doszłam do siebie, jako że wcześniej byłam zbyt szczęśliwa i wzruszona. Wciąż mam wrażenie, że śnię, ale to wrażenie jest mylne.
- Zapraszamy młodą parę na parkiet. Czas na pierwszy taniec. - krzyczała do mikrofonu Shakira, która za chwilę zaśpiewa piosenkę, jako tę do której zatańczymy. [video wyzej]
Lionel złapał mnie za rękę i zaprowadził na parkiet. Ustawiliśmy się i z uśmiechami na twarzach czekaliśmy na muzykę. Na oczach grubo ponad 200 osób, ale to nie miało teraz znaczenia. Liczy się tylko on.
Gdy muzyka zabrzmiała, przytuliłam się do Lionela i powoli snuliśmy się po parkiecie.
- Bosko wyglądasz w tym ganiturze.
Zaśmiał się delikatnie.
- Poczekaj, aż go zdejmę. - wyszeptał mi do ucha.

                                                                   ★★★★★★★★★★★
...i wtedy Natalia się obudziła.
Oto ostatni rozdział, z którego jestem zadowolona. Końcówka zryta z 'Finale', ale cichutko.
Miałam tu jeszcze snuć taki mały dramat w związku, ale stwierdziłam, że już mieli ich wystarczająco i takim sposobem mamy jakże uwielbianą przez MissBartrę sielankę, haha.
Przepraszam za literówki, co mogłam to poprawiłam, ale całość pisana z ogromnego i niewygodnego tableta.
Epilog na dniach.

Rozdział dedykuję Domci i Domie (MissBartra) oraz Karolinie, czyli trzem świetnym blogerkom, na których komentarzach zawsze zależało mi najbardziej. :)
Dłuższe podziękowania pojawią się przy epilogu, a teraz zapraszam na resztę moich blogów:

➪ http://no-me-olviides.blogspot.com
➪http://diez-desastres.blogspot.com

Obydwa to fanfictiony o Leo Messim. I już wkrótce nowy blog o Shakirze i Gerardzie, jako cos w stylu kontynuacji tego bloga, bo wystąpią w nim tutejsi Leo i Anto. :)




15 komentarzy:

  1. Ojejku ! < 3333 jaki cudowny rozdział ♥ ja też chcę taki ślub ! ♥ i też z Leo ! xd Kocham tego bloga, dlatego ciężko jest mi się pogodzić z faktem, że to ostatni rozdział ;/ pociesza mnie tylko fakt, że jeszcze będzie epilog ♥ a co potem ? .. PUSTKA.
    Jesteś genialna i na pewno będę wracać do tego opowiadania, nie raz je jeszcze przeczytam i nie raz popłaczę się na rozdziale, gdy Leo miał wypadek ♥ chwyciłaś mnie za serce tym opowiadaniem, za co bardzo dziękuję <3 szczerze powiedziawszy, to twój pomysł na pisanie o Leonelii zainspirował mnie, do napisania opowiadania o tej parze, za co po raz kolejny dziękuję <3 dziękuję za inspirację i jeszcze raz za to opowiadanie, ponieważ jest genialne <33
    Nie pozostaje mi nic innego, jak czekać (niestety ;c) juz na epilog, który zapewne będzie tak samo genialny, jak każdy Twój rozdział ♥
    Bardzo dziękuję za dedykację ♥ jaram sie jak małe dziecko < 33333
    Po raz ostatni w tym komentarzu DZIĘKUJĘ ZA TO OPOWIADANIE ! ♥ (kolejnego komentarza z podziękowaniami spodziewaj się pod epilogiem ;*)

    OdpowiedzUsuń
  2. GENIALNE! *o*
    Tylko nie podoba mi się fakt, że to już ostatni rozdzial ;_;
    Jeden z najlepszych blogów, jakie kiedykolwiek czytałam, a Ty go kończysz ;_;

    OdpowiedzUsuń
  3. Słodko *O*
    Boziu, boziu, boziu *O*
    Szkoda, że kończysz :(
    A w epilogu na pewno będzie to, jak Anto będzie rodzić Thiago *O*
    Wspaniały, idealny, czekam na ten epilog no! :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowne <3 *-*
    Szkoda, że to już ostatni rozdział ;c
    Kończysz jednego z moich ulubionych blogów :(
    No, ale cóż pozostało mi czekać na epilog <3

    OdpowiedzUsuń
  5. ojej, dziękuję bardzo za dedyka :***
    No i była ta sielanka, ale no cóż, co innego mogło się wydarzyć na ślubie, skoro już z jednego uciekła ? :D
    Bedzie mi brakowało tego bloga :(
    wybacz, że nie piszę więcej,ale jestem w stanie wściekłości, że Marc to pieprzony filozof i zakochał się w książce sprzed 34 lat, która jest w Polsce dostępna tylko w jednej bibliotece ( z tego co sprawdzałam ) a kupić się jej nie da -.-

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiesz, że litanie to ja Ci napisze na epilogu(bo to w moim stylu) albo powiem Ci to wszystko w szkole i mocno wyściskam <3 Domcia jest ci wdzięczna za to miano świetnej blogerki,ale się nie zgdza :((((( ROZDZIAŁ JAK ZWYKLE PIĘKNY,GENIALNY(jak rozumiem dlatego nie pojawiłaś się 3,01,2014 w szkole). Oczyswiście jak to ja myślałam, że Anto urodzi albo ucieknie. Aaaaa zapomniałabym.
    CO TAM ROBIŁ RONALDO DO JASNEJ CHOLERY!!!!!! CHCESZ ŻEBYM CIĘ POĆWIARTOWAŁA ? I Leo w garniturze w zwierzęta chciałabym to zobaczyć hahahahah cudowny taki romantico i te sprawy i teksty Skakiry rozwalające <3 KC MOCNO <3333

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękny ślub, mam nadzieję, że teraz wszystko będzie już w porządku i z dzieckiem tez :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojej *-*
    Świetny rozdział :** Dobrze, że wszytko się dobrze ułożyło :)) Tylko szkoda, że to już koniec :/
    Czekam na epilog :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Aww *o* Świetny rozdział <3 Świetny ten blog, z przyjemnością mi się Go czytało, pewnie dlatego, że świetnie piszesz! ;)) Szkoda, że to był ostatni rozdział, ale podobno, wszystko co dobre, kiedyś się kończy.. ;( Czekam na epilog <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. przepiękny rozdział, taki ślub to ja bym chciała mieć :D super czytało się twoje rozdziały, na prawdę wciągały jest mi przykro, że to już koniec tego bloga bo bardzo go lubiłam, czekam na epilog i resztę twoich blogów. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdział <3. Świetnie piszesz ♥. Szkoda, że to już koniec ;c. Czekam na epilog *-* <3.

    OdpowiedzUsuń
  13. Zakochałam się w tym blogu. ♥ Dopiero tu trafiłam, a został tylko epilog. ;-; Świetnie piszesz.
    Ślub jak z bajki. Szkoda, że to już koniec. Czekam na epilog.
    Buziaczki ;**

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetnie piszesz ♥ bloga bo bardzo go lubiłam

    OdpowiedzUsuń