poniedziałek, 18 listopada 2013

Rozdział VII: Eres como una dosis alta en las venas

podkład muzyczny

dwa tygodnie później



Leo kocha mnie nad życie, jest gotów poświęcić dla mnie wszystko. Jestem dla niego całym światem. Robi dla mnie rzeczy, których nigdy by nie zrobił i to tylko po to, żebym była szczęśliwa. Jeden wypadek nie zmieni wiele. Może odegrać się na naszym życiu, może już nigdy nie być takie samo, ale nic nie zmieni naszego uczucia. Bo jeśli nie ma nas, nie ma nic. Kiedy jesteśmy razem, nie ma niczego, co byłoby w stanie nam przeszkodzić. Mimo, że chciałabym stać się lepiej nastawiona na dalsze potyczki życiowe, to bardzo mi ciężko. Każdy powie, że powinnam się cieszyć, bo ten wypadek skończył się tylko na tym. Jednak to, co ten incydent zostawił po sobie, nie jest konkretnym powodem do radości.
- Dzisiaj dostanie pan wypis, na którym wskazane będą dalsze zalecenia. Bardzo mi przykro z takiego obrotu sprawy. - powiedział lekarz po czym wyszedł z sali.
Wyleczyłam się z wyrzutów sumienia, jednak w tym momencie powróciły w wersji powiększonej. Lionel Messi będzie musiał ustąpić tronu komuś innemu. Nigdy więcej nie będzie mógł kopać piłki, nie wejdzie już  na murawę Camp Nou i nie zdobędzie kolejnej nagrody. Jego świat w tym momencie stracił kolory.
Siedział na szpitalnym łóżku z nogą, którą nigdy więcej nie poruszy tak jak wcześniej i zalewał się łzami. Serce mnie bolało.
- Jesteś i będziesz najlepszym piłkarzem wszech czasów. Wyleczysz nogę i wciąż będziesz mógł grać. Nie dla każdego, ale dla siebie. Nie płacz, musimy to przetrwać. - szeptałam mu do ucha przytulając go.
Milczał. To było dla niego naprawdę ciężkie. Jest zmuszony do wyrzucenia ze swojego życia jednej z najważniejszych rzeczy. Swojej pierwszej miłości, której oddawał się całkowicie. Mimo, że ja jestem na pierwszym miejscu, to piłka była na nim dłużej.
- Nie umiem żyć bez grania w nogę. Zabił mnie tymi słowami... - powiedział, gdy się uspokoił - Anto, to jest mój koniec. Koniec. - podkreślił.
- Nie mów tak. Jedziemy do domu! - ożywiłam się i zaklaskałam.
Uśmiechnął się, ale nic nie mówił.
- Jestem kaleką. Będę do końca życia poruszał się o kulach, chciałabyś tak? - podnosił głos, był zdenerwowany a po policzku spływała kolejna jego łza - Wszyscy dziennikarze będą się wypytywać, jak to się stało, a ja im powiem, że miałem wypadek, bo pokłóciłem się z dziewczyną? - krzyczał.
Wstałam z łóżka, zdenerwowałam się. Poprawiałam włosy, robiłam wszystko, by nie uronić łzy. Nie udało się. Nie dość, że ta sytuacja dotyka również mnie, to on wyżywa się na mnie. To wszystko odczuwam prawie w pełni tak, jak Leo. Wiem, jakie to dla niego ważne, by nie zawodzić swoich fanów. Przeraża mnie to, że jego noga nie jest w pełni sprawna i nie będzie mógł wykonywać wielu czynności, ale do cholery! Staram się zachować spokój i rozumiem jego złość, jednak jeszcze chwila i wybuchnę.
Spakowałam mojego chłopaka i poszłam po wypis. Ma stawiać się na kontrole co tydzień i rehabilitować nogę. Gdy wróciłam do sali, Leo czekał przy łóżku ubrany w biały t-shirt adidasa i szare jeansy tej samej firmy. Nie mogłam się od tego powstrzymać. Rzuciłam mu się w ramiona, wtedy kule upadły na podłogę, a Leo zaczął mnie całować. W końcu oparłam głowę na jego czole, popatrzyłam mu głęboko w oczy i powiedziałam, jak bardzo go kocham.

Pod szpitalem  czekali na nas dziennikarze, był również menager Messiego, który właśnie stracił pracę. Każdy zadawał pytania, wszystkie brzmiały mniej więcej tak samo. Mój partner poprosił o ciszę i wreszcie zabrał głos.
- Jest mi ciężko, naprawdę ciężko. Straciłem wszystko, o co walczyłem całe życie. Piłka była dla mnie bardzo ważna i wciąż tak będzie. Osiągnąłem już naprawdę dużo i jestem z tego zadowolony, jednak nie podoba mi się, że mój koniec kariery dobiegł końca tak szybko i niespodziewanie. Chciałbym móc dalej wychodzić na boisko w koszulce Blaugrany, jednak los chciał inaczej. - łzy napływały mu do oczu.
- Co się stało z pańską nogą? - zapytał któryś z mediów.
Leo cicho westchnął, popatrzył na mnie drapiąc się po głowie.
- Miałem wypadek, z własnej winy. Tyle mam do powiedzenia. Myślę, że zorganizuję konferencję prasową, na której odpowiem na więcej pytań. Dziękuję. - złapał mnie za rękę i poszliśmy do samochodu.

W salonie Lionel rozmawiał ze swoim menagerem, a ja zajęłam się rozpakowywaniem jego rzeczy. Telefon zadzwonił, a na telefonie wyświetliło się "Mama". Szybko odebrałam z nadzieją, że chce mi wybaczyć.
- Antonella? - zapytała.
- Tak, mamo.
- Córciu, chciałabym, żeby to co się stało odeszło w zapomnienie. - szeroko uśmiechnęłam się do siebie - Wpadniesz do nas? Porozmawiamy jak dorośli.
- Oczywiście. Będę za 30 minut. - rozłączyłam się i pobiegłam do salonu. 
Oznajmiłam mojemu chłopakowi, co się stało i ruszyłam czarnym Range Roverem Evoque na Avinguda De Madrid. 
Byłam bardzo podekscytowana, że to mama zadzwoniła do mnie i że zmądrzała. Chciałam odwiedzić rodziców i przeprosić ich za wszystko. Mimo, że to był zły pomysł - tęsknota była silniejsza, jednak odwołał mnie od tego wypadek Leo. Jak Mohammed nie przyjdzie do góry, to góra przyjdzie do Mohammeda.
Mama powitała mnie bardzo ciepło, zaprosiła mnie do środka, po drodze opowiadając o tym, jak bardzo za mną tęskniła. Coś mi jednak w tym śmierdziało, zachowywała się bardzo sztucznie.
- Zjemy razem kolację, opowiesz mi co u ciebie... - mówiła gdy wchodziłyśmy do jadalni, w której siedział mój były.
Nie spodziewałam się tego po niej. Zaprosiła mnie tutaj tylko po to, żebym wróciła do Jordiego.
- Jesteście jedną wielką bandą wariatów! Nie wiem, co ten człowiek w sobie ma ale robi z ciebie debilkę, po prostu debilkę. - wskazałam na Jordiego - Nie poznaje cię. Dlaczego tak zależy ci na pieniądzach, a nie na mnie? - krzyczałam.
- Kochanie, chciałam tylko, żebyście porozmawiali...
- Gdybym miała na to ochotę, zrobiłabym to już dawno.
- Jak tam Messi? - zapytał kpiąco Jordi. 
- Nie twój interes. - zwróciłam się do mojego byłego.
- Tak się składa, że mój. Jak zareagował na okładkę 'Sportu'? Chyba nie był zadowolony. - zaśmiał się ironicznie.
- Słuchaj, wyleciałeś z mojego życia raz na zawsze. Nie interesuj się ani mną, ani moim chłopakiem. Ile razy ci to jeszcze powtórzyć?
- Możesz tak jeszcze kilka razy, kotku. Lubię gdy jesteś zdenerwowana.
- To ja pójdę po jedzenie. - wtrąciła się mama.
- Ja wychodzę. Nie chce znać was obydwu. - rzuciłam i obróciłam się na pięcie chcąc wyjść.
- Zaczekaj! - krzyknął obojętnie - Wiem coś o tej okładce.
- Co?
- Czemu tak oschle? - zapytał.
- Inaczej nie będę z tobą rozmawiać. Albo wyjawisz mi tę wielką tajemnicę, albo wychodzę.
- Jak zwykle. - zaśmiał się - Chciałem zrobić wam małego psikusa, ale wygląda na to, że jednak ufasz temu dupkowi. 
- Słucham? - zapytałam z niedowierzaniem.
- Nie rozumiesz? Zbyt trudne to do pojęcia? Znalazłem sobie ludzi, którzy wykonali taką małą przeróbkę, która przypadkiem znalazła się na okładce gazet... Ups. - uśmiechnął się złowieszczo.
Nie wytrzymałam. Rzuciłam się na niego z rękoma, dostał najpierw z liścia, potem go szarpałam, aż w końcu odepchnął  mnie na podłogę.
- Pożałujesz tego... - powiedziałam, gdy wychodziłam z łzami z domu moich rodziców.
Spokojnie dojechałam do domu. Krzyczałam za Leo. Dom był wielki, więc raczej nie chciałabym go szukać.
Poszłam do kuchni, bo stamtąd do mnie mówił. Opierał się o blat, ale nie był sam. Odwiedził go Gerard Pique. Przywitałam się z obrońcą i stanęłam naprzeciwko mojego partnera najbliżej jak się da. Opowiedziałam mu o sytuacji z Jordim. Był wściekły. To w dużej części wina tego fotomontaży, jednak gdy powiedziałam o tym Lionelowi, ten kazał mi przestać wreszcie obwiniać wszystko i wszystkich.
- No tak, jak nie hamulce, to to. Wiedziałem, że on w tym maczał palce. - wtrącił się Geri.
- Oj, Gerard. Przecież mówię, żebyśmy nikogo nie obwiniali. To co się stało, to zrobiłem ja. Jechałem za szybko  i tyle. Co się stało to się nie odstanie. - westchnął, a ja się w niego wtuliłam.
- Pique, gdzie masz Shakirę? - zapytałam.
- Przyjdzie tu z Anną i Andresem za jakąś godzinę. - uśmiechnął się.
- O, czyli będziemy świętować twój powrót do domu - powiedziałam do Messiego z uśmiechem na twarzy.
- Nie ma czego świętować. - odsunął mnie od siebie i przetarł się dłońmi po twarzy.
- Uśmiechnij się. - powiedziałam po chwili patrząc mu w oczy. 
Zrobił to, o co go prosiłam. 



Reszta wieczoru minęła bardzo miło. Gerard, Andres, Anna, Shakira i ja dostarczyliśmy Lionelowi dużo śmiechu i radości, czyli tego czego potrzebował najbardziej. Widziałam w jego oczach rosnący optymizm, co mnie cieszyło. W końcu, nie było z nim tak źle. Może chodzić, może żyć jak wcześniej, jednak bez jednej ważnej rzeczy. To nie koniec świata.
Posprzątałam po kolacji i położyłam się koło La Pulgi. 
- Mam do Ciebie dwie sprawy i będę mówił prosto i na temat. - uśmiechnął się.
Obrócił się w moją stronę i wyciągnął z kieszeni pierścionek. Był lekko zniszczony.
- Chcę, żebyś była moją żoną. Żebyś była ze mną już do końca życia, bo tylko przy tobie potrafię być szczęśliwy nawet bez piłki. - uśmiechnął się i pokazał mi pierścionek - To pierścionek, który moja babcia nosiła od chwili, gdy zgodziła się wyjść za mojego dziadka. Jest dla mnie ważny, tak jak ty. Dlatego powinnaś go przyjąć. - wciąż uśmiechał się szeroko.
Popatrzyłam mu ucieszona w oczy i pozwoliłam by włożył pierścionek na mój palec. Pocałował mnie tak, że z pozycji siedzącej  nagle znalazłam się w pozycji leżącej, a on w tej samej tylko na mnie. 
- Jest druga sprawa. Skoro mamy teraz dla siebie tyle czasu, to może czas wyprodukować małego Messiego? - uśmiechnął się szeroko.
W odpowiedzi tylko kiwnęłam głową niesamowicie szczęśliwa i nie walczyliśmy dłużej z pokusą. Leo dotykał mnie po całym ciele i namiętnie całował, aż ruszyliśmy do sypialni. 

_______________________
Tak, wiem. Rozdziały na no-me-olviides.blogspot.com są znacznie lepsze. Faktycznie, tutaj piszę nieco inaczej, przez co się gubię i nie potrafię rozwinąć rozdziału na znacznie dłuższy. Mam nadzieję, że niedługo przejdzie mi ten zastój jeśli chodzi o tego bloga, ale na razie musicie się pożywić czymś takim. Uwierzcie mi, na prawdę pisałam go kilka dni co najmniej po 1 godzinę dziennie...
Dziękuję za komentarze. ♥



19 komentarzy:

  1. no tak białe koszulki,drapanie się po głowie w czasie wywiadu cały Messi <3 nie chciałabym nigdy takiej sytuacji o nie! Leo i koniec kariery chyba bym się pocieła :( Rozdział jak zwykle genialny i ta produkcja hahahahahahahahahahahahahahahah no kocham cię za to i czekam na nexta :3

    OdpowiedzUsuń
  2. awwwwwwwwwwwwwww jak słooooooooooooooooooodko <333333333333

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziewczyno genialnie piszesz , chce nexta <333333

    OdpowiedzUsuń
  4. Naprawdę fajny rozdział xD
    tylko ten wypadek :/ /Gosia

    OdpowiedzUsuń
  5. Biedny Leo, stracił jedną z najważniejszych rzeczy w swoim życiu :/ Świetny rozdział <33

    OdpowiedzUsuń
  6. Biedny Leo :c Ciekawe, co dalej z Jordim :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Naaaaaaaaaaaaaaadrobiłam ;D
    Bardzo mi się podoba, nie tylko ten rozdział, całe opowiadanie, cała ta historia.
    Wzruszyłam się co zdarza mi się bardzo rzadko, serio ;)
    To teraz czekam na kolejne rozdziały i na nowe blogii ;3
    Pozdrawiaaam/ Werandaa ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobrze, że stracił ją tylko w blogu, a nie na żywo... On by tego nie przeżył. Piłka jest dla niego całym życiem (oprócz Anto i Thiago )
    Genialny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  9. No załamałam się, jak poczytałam, że Leo kończy karierę ;/;/
    Mimo to, rozdział genialny ! < 33333333333333333333333333333

    OdpowiedzUsuń
  10. Biedny Leo :(
    Jordiego trzeba za chu*a na sznurku do prania powiesić -_- ;_;
    Bardzo fajny rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
  11. Biedny Leo :( Stracił jedną z najważniejszych rzeczy w życiu ;/ A rozdział świetny ;)
    Genialnie piszesz i czekam na next ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. świetny rozdział, szkoda tylko Leo. :C

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam twojego bloga <3 Tylko szkoda mi Leo :c Czekam na nexta <3 ;** | Doma Dos Santos ♥

    OdpowiedzUsuń
  14. Na tym rozdziale ryczę :c i ta piosenka w tle. Piękny. Nie masz co narzekać, bo twoje opowiadania naprawdę czyta się miło <3 Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  15. świetny rozdział, nie masz na co narzekać :D , czekam na następny :**

    OdpowiedzUsuń
  16. oba sa swietne!! super rozdzial czekam na nn <33

    OdpowiedzUsuń
  17. super rozdział mam jednak nadzieje, że Leo wróci do piłki :P

    OdpowiedzUsuń