Za równą dobę stanę przed ołtarzem i będę musiała powiedzieć jedno, krótkie i niszczące 'tak'.
Presja jest ogromna, zwłaszcza dlatego, że wcale tego nie chcę. Nie chcę tego ślubu. Brzydzę się wszystkiego co jest związane z moim narzeczonym, więc dlaczego mam kłamać?
Mam totalny mętlik w głowie. Wcale nie kocham bogatego biznesmena Jordiego, któremu wydaje się, że kupi moją miłość.
Mam totalny mętlik w głowie. Wcale nie kocham bogatego biznesmena Jordiego, któremu wydaje się, że kupi moją miłość.
Kocham najlepszego piłkarza na świecie Lionela Messiego, mojego przyjaciela, który zna tylko cząstkę tajemnicy. To z nim spędzam czas, kiedy mówię Jordiemu, że idę na miasto z koleżankami. To przy nim nie muszę nic udawać i mogę być w stu procentach sobą. Z nim, nie z chudym i wysokim szatynem z okropnymi loczkami opadającymi na jego zielone oczy, które zawsze, nie zależnie od sytuacji patrzą tak, jakby ich właściciel chciał mnie zabić.
Ale nie mogę mu powiedzieć 'nie'. Tak chcieli moi rodzice i nie mogę ich zawieźć. Oczywiście mam świadomość tego, że to moje życie, ale jest już za późno. Wynajęta najdroższa limuzyna już stoi przystrojona i czeka, by jutro zawieźć nas - przyszłe małżeństwo do najpiękniejszego w całej Barcelonie kościoła, w którym jutrzejszą mszę poprowadzi biskup. Kiedy już powiemy sobie 'tak' (lub nie), tą samą limuzyną pojedziemy do wynajętego pałacu, gdzie przygotowane będzie jedzenie od najlepszego cateringu w całej hiszpanii, a na scenie będą stały największe gwiazdy jakie dało się sprowadzić i moja przyjaciółka Shakira.
I ja mam to odwołać? Mam pozwolić, żeby cała rodzina się ode mnie odwróciła? To wszystko mnie przerasta. Wiem, że okłamię siebie, całą rodzinę, Jordiego i przede wszystkim Boga. Ale tego nikt nie zrozumie. Żadna z ciotek, które przyleciały na tę uroczystość ze słonecznej Argentyny. Nie pojmą tego. W ich czasach tak nie było.
Z zamyślenia wyrwał mnie dzwoniący telefon.
Leo dzwoni.
- Gotowa na jutrzejszą szopkę? - zapytał.
Mój przyjaciel wiedział, że nie kocham Jordiego, ale o niczym więcej nie miał pojęcia.
- Nie mam ochoty już dłużej o niej myśleć...
- W taki razie mam świetny pomysł - usłyszałam entuzjazm w jego głosie - Właśnie siedzimy z Gerardem i Shakirą w moim salonie i pijemy pyszne półwytrawne wino czerwone, twoje ulubione. Nie miałabyś ochoty zaszczycić nas swoją obecnością? Jeśli tak, to wsiadam w samochód i za pięć minut u ciebie jestem. - zaśmiał się i słyszałam też nie wyraźne śmiechy gdzieś dalej, najwyraźniej to właśnie jego goście.
- Za dziesięć, bo jestem kompletnie nieogarnięta. - ucieszyłam się.
Właśnie tego mi trzeba. Towarzystwa moich najbliższych, śmiechu i trochę alkoholu. Trochę.
Właśnie tego mi trzeba. Towarzystwa moich najbliższych, śmiechu i trochę alkoholu. Trochę.
Szybko rozczesałam swoje długie brązowe włosy i pociągnęłam maskarą rzęsy moich oczu w tym samym kolorze. Wsunęłam na nogi jasne jeansy a na górę założyłam biały luźny sweter, który trochę prześwitywał. Długo zastanawiałam się, jakie założyć obuwie i w ostateczności wybrałam pastelowo różowe koturny.
I gotowe, równe 9 minut.
Napisałam smsa do Jordiego, że umówiłam się na plotki z Shakirą i będę koło 23. Kiedy zamykałam dom, na podjazd podjechał biały porsche. Szybko usiadłam na jego przednie siedzenie. Leo nic nie mówił, tylko patrzył na mnie i uśmiechał się pokazując swoje idealnie białe i proste zęby.
- Będziemy tutaj tak stać? - zaśmiałam się machając mu ręką przed twarzą.
- Nawet się ze mną nie przywitałaś, więc tak. Będziemy tutaj stać. - uśmiechnął się machając głową.
No tak. Ucałowałam go w policzek i powiedziałam "Cześć Leo".
- Teraz możemy jechać?
- Oczywiście. - znów ten sam szeroki uśmiech - Myślałaś już nad jutrzejszym dniem? Dalej będziesz wszystkich oszukiwać?
O nie panie Messi. Czy pan mi coś zarzuca?
Okej. Ma pan dużo do zarzucenia mojej osobie, ale ze względu na pełnioną funkcję, mógłby się pan trochę wyhamować.
- Chcesz mi teraz udzielać rad? - zapytałam.
- Tak. Od tego jestem.
- Tak. Od tego jestem.
- Nie ty od tego jesteś. Potrafię sama decydować co robię z moim życiem i nie potrzebuję niczyjej pomocy.
-Właśnie w tym problem, że nie potrafisz. Gdybyś potrafiła, to już dawno zrezygnowałabyś ze ślubu. Ba, nawet nie zgodziłabyś się zaręczyć z Jordim. Cały scenariusz twojego życia układa ci twoja matka, więc błagam nie mów, że potrafisz sama sobie poradzić i daj sobie pomóc.
Bardzo się zdenerwował. Miał tę swoją minę, której nie znoszę. W jego słowach było mnóstwo racji, dlatego uznałam, że się nie odezwę.
W ciszy dojechaliśmy do jego willi. Wysiadając z samochodu nie mogłam już dłużej wytrzymać.
- Nie chcę się z tobą kłócić, Leo. - powiedziałam cicho patrząc mu w oczy. Dzielił nas samochód.
- Nie kłócimy się. Staram się udowodnić tobie, że źle robisz. Chyba że jednak kochasz Jordiego.
Mina mu zrzędła. Zaczynam coś podejrzewać, zaczynam cieszyć się, bo mam wrażenie, że Leo odwzajemnia moje uczucie.
- Nie kocham. Nawet jeśli, to co wtedy? - zapytałam z ciekawością.
Uniósł brwi i popatrzył na mnie, po chwili spuścił wzrok.
- Chodźmy do środka - zaproponował i złapał mnie za łokieć ciągnąc do wnętrza.
Natychmiast się wyrwałam i lekko poddenerwowana sytuacją postanowiłam postawić na swoje.
- Nigdzie nie idę. Chcę usłyszeć odpowiedź na moje pytanie. Tu i teraz. - oparłam się o samochód, założyłam ręce i patrzyłam na niego.
- To bardzo mi przykro złotko, ale tym razem nie dostaniesz ode mnie tego co oczekujesz. Porozmawiamy o tym kiedy indziej, bo teraz mamy widownie. - wskazał głową na okno, z którego obserwowali nas państwo Pique.
I chcąc nie chcąc, musiałam wejść do środka.
Messi 1:0 Roccuzzo. Gratulacje panie Messi.
W środku przywitałam się ciepło z Shaki i obrońcą FC Barcelony, jednak Messi tak podniósł mi ciśnienie, że odechciało mi się wszystkiego.
W środku przywitałam się ciepło z Shaki i obrońcą FC Barcelony, jednak Messi tak podniósł mi ciśnienie, że odechciało mi się wszystkiego.
Nie dało się nie zauważyć tego, że nasza samochodowa "kłótnia" zepsuła atmosferę spotkania. Tak samo ja, jak i Lionel rzadko się śmialiśmy, nie dużo mówiliśmy, a moja przyjaciółka wciąż chciała wiedzieć, co się stało. Cały czas Messi patrzył na mnie z pretensją, ale także z nutką pożądania. Podobało mi się to. Około 22 dostałam smsa. Od argentynczyka, z którym dzieliłam sofę. Jego treść: Proszę zostań dłużej niż oni, chcę dokończyć naszą rozmowę.
Kilka minut później Gerard z Shakirą postanowili zostawić nas samych i pojechali do domu.
Odprowadziliśmy ich do drzwi, a potem wróciliśmy do salonu. Usiadłam na kanapie.
- Słucham - powiedziałam stanowczo.
Leo stał na przeciw mnie i się uśmiechnął. Widocznie bawiła go moja powaga. Usiadł koło mnie tak, by mógł spojrzeć mi w oczy. I patrzył, wciąż patrzył. Hipnotyzował mnie swoimi, widocznie to jakiś jego sposób.
- Prawda jest taka, że nie chcę żebyś brała ten ślub.
- Wiem, że nie chcesz. - skwitowałam.
- Ale nie dlatego, że nie chce, żebyś kłamała. Chodzi o to, że chcę, żebyś zostawiła tego nic niewartego dupka i była tylko moja.
Uśmiechnął się i czekał na moją reakcje.
Nic nie mówiłam.
Długo.
W końcu się uśmiechnęłam, bo dotarło do mnie, o czym on do mnie rozmawia.
I wtedy zdecydował się, żeby mnie pocałować. To był pocałunek o którym marzyłam. Ten najbardziej szczery i prawdziwy. Dalej działo się dużo, byliśmy ze sobą najbliżej jak się da i tak to się skończyło, że obudziłam się z głową na klacie Leo. Spędziłam najcudowniejszą noc w moim życiu. Czułam się całkiem bezpieczna leżąc koło niego. Wciąż miałam motylki w brzuchu. Czułam się jak w bajce.
Nagle przypomniałam sobie o Jordim. O tym, że dzisiaj mój ślub. Jest już 10, powinnam być u fryzjera. Nie wspominając o tym, że zapowiedziałam się Jordiemu na 23. WCZORAJ.
Szybko wyskoczyłam z łóżka, ubrałam się we wczorajsze ciuchy. Na telefonie 103 nieodebrane połączenia. Pięknie. A najlepsze jest to, że nie mam jak dojechać do domu i będę musiała obudzić Lionela, który pewnie będzie truł mi dupę o ślubie. Wiem, co na nim zrobię, ale nie chcę mu o tym mówić. Podjęłam już decyzję.
Chcąc nie chcąc obudziłam Leo. Był bardzo ucieszony, bo pocałowałam go na dzień dobry, ale już za chwilę krzyczałam do niego, żeby wstawał, że ślub, że Jordi, że nie mam jak dojechać, że będzie zły i wszystko na raz. Messi na szczęście tylko włożył pierwsze lepsze ciuchy z szafy i był gotowy. Podwiózł mnie nie daleko mojego domu, ale tak, by Jordi nie zauważył. Ruszyłam w kierunku domu i bałam się co będzie się tam działo...
_________________________
_________________________
ROZDZIAŁY CO KAŻDĄ NIEDZIELĘ.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!
ZAPRASZAM NA ASKA - http://ask.fm/dirtymindxx
Ooo *_* Świetne ♥ Co najlepsze, mało jest takich blogów (o ile w ogóle są) więc masz moje słowo, iż będę czytać. :3 Życzę weny ♥
OdpowiedzUsuńIjee *.* Ale fajnee ;3
OdpowiedzUsuńzapowiada się super :)
OdpowiedzUsuńjakbyś mogła to informuj mnie na asku :)
Jejku, jejku, jejku! To jest jeden z moich ulubionych blogów jakie w życiu czytałam! Uwielbiam i będę na bieżąco śledzić i komentować *o*
OdpowiedzUsuńOjej < 3333 Uwielbiam Leonelle < 3333 więc proszę informuj mnie na asku ♥ http://ask.fm/Barcelonkaaaa
OdpowiedzUsuńwiesz że świetne kc kc kc <3 mocno,wyściskam cię w szkole za to opowiadanie <33333333333333333333333333333
OdpowiedzUsuńŚwietnie się zaczyna ! :) Na pewno będę czytać :D
OdpowiedzUsuńJakbyś mogła mnie na asku informować : http://ask.fm/Barca1899nazawszewmoimsercu :))
Awwwww *-* Na pewno będę czytać ;**
OdpowiedzUsuńSuper, dopiero zaczynam czytać twój blog i już mi się bardzo spodobał!!
OdpowiedzUsuń